Kotlet pożarski
Dawniej królował w barach mlecznych. Obecnie kotlet pożarski coraz rzadziej można zamówić. A szkoda, bo jest naprawdę pyszny :-) Postanowiłam odtworzyć smak typowego kotleta pożarskiego, przysmaku rodem z PRL-u, który jako dziecko czasem jadałam.
Kotlet ten swoją nazwę zawdzięcza niejakiemu Pożarskiemu, który przyrządzał go w Rosji dla cara Mikołaja I. Często mieszano mięso drobiowe z dodatkiem cielęciny. Pamiętajcie, aby kotlet pożarski smażyć na malutkim ogniu pod przykryciem, aby się dobrze usmażył w środku. Serdecznie polecam wam również:
kotlety schabowe w panierce z płatków kukurydzianych.
(ok. 9 sztuk)
Składniki:
– 80 dag piersi z kurczaka
– 2-3 ząbki czosnku
– 1 kopiasta łyżeczka masła
– 2 jajka
– kilka łyżek tartej bułki
– pęczek natki pietruszki
– 1 łyżeczka majeranku
– 1 łyżeczka słodkiej papryki
– ½ łyżeczki ostrej papryki (lub mniej)
– ½ łyżeczki ziół prowansalskich
– sól, pieprz
Panierka:
– 2-3 jajka
– 2-3 łyżki mleka
– mąka
– bułka tarta do obtoczenia kotletów
– szczypta soli
▌Jak zrobić kotlet pożarski?
Żółtka oddzielić o białek. Żółtka utrzeć z miękkim masłem. Białka ubić na sztywno ze szczyptą soli. Mięso umyć, osuszyć papierowym ręcznikiem i bardzo drobno pokroić lub ewentualnie zmielić w maszynce. Dodać do żółtek. Natkę pietruszki oraz czosnek posiekać. Dodać wraz z pianą z białek i bułką tartą w takiej ilości aby swobodnie móc wyrobić kotlety. Masę dokładnie wymieszać łyżką. Doprawić do smaku solą, pieprzem i przyprawami.
Zwilżonymi dłońmi wyrabiać owalne kotlety. Każdy wpierw obtoczyć w mące, jajku (rozkłóconym z mlekiem i lekko posolonym) oraz w bułce tartej. Smażyć na rozgrzanym oleju z dodatkiem masła (lub najlepiej na maśle klarowanym) na malutkim gazie pod przykryciem (ok.20-25 minut). Kotlet pożarski podawać z ziemniakami i ulubioną surówką, u mnie młoda kapusta zasmażana :)
Smacznego!
Helen G.
Galeria zdjęć - kliknij aby powiększyć



Kotlety pysznie się prezentują:)))
Fajny przepis :-). Przypominają trochę de volai’e (nie wiem czy poprawnie napisałem :-D).
Trochę tak:)
Robiłam je wczoraj na obiado-kolację. Mój luby, który nie jest jakimś fanem piersi z kurczaka, jadł aż mu się uszy trzęsły :)
To super! Mojemu mężowi też bardzo smakowały te kotlety i często mnie prosi, żebym zrobiła je na obiad :-)
Wczoraj znów robiłam te kotleciki, tym razem mięso zmieliłam, a nie siekałam i były jeszcze lepsze. Uwielbiam je!
Być może takie zmielone mogą być nawet smaczniejsze, ja niestety nie mam maszynki do mięsa… muszę zatem się w nią zaopatrzyć :)
Oj tak, bardzo zacny kotlecik :)
:-) a jaki smaczny!